- Atak na Most Krymski to najprawdopodobniej forma sygnału i element negocjacyjny strony ukraińskiej przed rozpoczęciem oficjalnych rozmów z Rosją - ocenił były doradca Prezydenta RP ds. Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego i prezes Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, Zbigniew Pisarski.
Doniesienia o uszkodzeniu mostu na okupowany Krym pojawiły się w poniedziałek rano. Na opublikowanych w mediach zdjęciach i nagraniach widać wyrwę między dwoma odcinkami drogowej części mostu. Źródła w ukraińskich organach ochrony prawa oznajmiły, że Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) i Marynarka Wojenna przeprowadziły atak na most przy użyciu dronów. Oficjalnie nie potwierdzono tych doniesień.
- Nikt w tej chwili nie może mieć stu procentowej pewności, co do tego, kto jest odpowiedzialny za atak na Most Krymski. Mogła być to akcja ukraińskich dywersantów z wojska lub służb specjalnych. Atak mogli również przeprowadzić rosyjscy sabotażyści; zarówno ci związani z Kremlem, jak ci jemu przeciwni. Jednak wszystko wskazuje na to, że strona ukraińska przyczyniła się do tego ataku - zaznaczył Pisarski.
Ten most to obiekt wojskowy
Zauważył, że w rozumieniu strategicznym Most Krymski jest obiektem wojskowym. - Pełni istotną rolę w zachowaniu ciągłości łańcucha dostaw na Krym - dodał. Jak ocenił, broniący swojego terytorium Ukraińcy mają wszelkie prawo niszczyć kanały zapewniające logistykę dla wrogich wojsk.
Pisarski podkreślił, że Most Krymski jest logistycznym zapleczem dla rosyjskiej operacji w rejonie Zaporoża i Chersonia. Dodał, że most jest też drogą zapewniającą zaopatrzenie dla mieszkańców Krymu. Ekspert zaznaczył, że most ma znaczenie komunikacyjne w kwestii informacyjnej, ale również w kontekście przesyłu prądu. - Wszystkie instalacje są podpięte właśnie pod infrastrukturę Mostu Krymskiego - mówił.
Forma wysłania sygnału do Moskwy
Według eksperta, atak na most, to forma strategicznego przekazania sygnału ze strony ukraińskiej, że odzyskanie Krymu nadal pozostaje jednym z najważniejszych celów Kijowa. - Jesteśmy w momencie wojny, w którym możemy domniemywać, że prowadzone są różnego rodzaju negocjacje dotyczące zakończenia tego konfliktu - dodał Pisarski. Jak ocenił, atak na Most Krymski można interpretować, jako "element negocjacyjny" przed rozpoczęciem oficjalnych rozmów.
Pytany o to, czy obecnie trwają jakiekolwiek negocjacje między Rosją a Ukrainą odparł: - Myślę, że tak, na to przynajmniej wskazuje praktyka tego rodzaju konfliktów z historii”. Zaznaczył, że rozmowy te są najprawdopodobniej prowadzone za pośrednictwem innych państw, np. USA, Chin, czy Turcji. - Wszystkie te kraje są zainteresowane zakończeniem konfliktu - zauważył.
Rosną szanse na odzyskanie Krymu
W ocenie Pisarskiego, Rosja będzie coraz bardziej zainteresowana prowadzeniem rozmów pokojowych. - Wiąże się to z problemami dotyczącymi zarządzania państwem i armią, ale również z sytuacją gospodarczą. Dlatego uważam, że obecnie trwają zaawansowane przygotowania do negocjacji, a być może rozmowy już się toczą - podkreślił ekspert.
- Z wojskowego punktu widzenia, z upływem czasu, szanse Ukrainy na odzyskanie Krymu rosną. Jej potencjał militarny zwiększa się o broń, dużo bardziej zaawansowaną technicznie od tej, którą operują Rosjanie. Jeżeli chodzi o wyrafinowane, trudno dostępne cele czas gra na korzyść Ukrainy - dodał.
Powołując się na doniesienia medialne, wyjaśnił, że Most Krymski został uszkodzony przy użyciu bezzałogowych statków nawodnych tzw. dronów morskich. - Są to różnego rodzaju miniaturowe okręty wyposażone w ładunki wybuchowe, pływające z dużą prędkością po falach morskich - tłumaczył.
Szantaż Rosji
Pytany o znaczenie zerwania przez Rosję umowy dotyczącej korytarza zbożowego odparł: "Rosjanie próbują wykorzystać kwestię ukraińskiego zboża i w ten sposób szantażować Zachód. Można by pokusić się o tezę, że jest to reakcja Rosjan na atak na Most Krymski. Z drugiej strony można też pomyśleć, że spodziewający się zerwania umowy zbożowej Ukraińcy zaatakowali most, by skumulować koszty po stronie rosyjskiej".
Ekspert ocenił, że nieprzedłużenie umowy przez Rosję jest na dłuższą metę mało prawdopodobne. - Rosja próbuje postawić się w pozycji, w której będzie proszona o przedłużenie tego porozumienia. Na dłuższą metę będzie to niekorzystne dla wizerunku Rosji w krajach Trzeciego Świata - stwierdził.
Jak wskazał, to właśnie te państwa są głównymi beneficjentami umowy. - Blokując dostawy zboża do krajów rozwijających się, w których narracja rosyjska ma swoich popleczników, Rosja strzeli sobie w stopę - dodał Pisarski. - Zakładam, że porozumienia zbożowe zostaną niebawem przywrócone - podsumował ekspert.
PAP/dad